fot. archiwum

To gmina Szubin pokryje część kosztów gospodarowania odpadami komunalnymi z dochodów własnych, niepochodzących z #pobranej opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Wynika to z różnicy powstałej pomiędzy dochodami z pobranej opłaty, czyli tym, co zapłacili mieszkańcy, a kosztami funkcjonowania systemu gospodarowania odpadami w 2023 roku.

- Sytuacja nie jest taka prosta, jakby się wydawało. Dokładamy z dochodów własnych do systemu, który powinien sam się bilansować. Po wszystkich działaniach, jakie podjęliśmy, po wszystkich przetargach, jakie są za nami, wszystko wskazuje na to, że w tym roku z tym systemem nie jest tak źle. Jednak jak określamy stawkę za śmieci, to po jednej stronie planujemy, ile tych śmieci będzie, po drugiej stronie już nie planujemy, bo wiemy, ilu mamy mieszkańców. System bilansuje się wówczas, jeśli wszyscy mieszkańcy objęci systemem są w stanie zapłacić za faktury, które otrzymujemy od firmy zabierającej odpady. Matematyka jest bardzo prosta: mamy koszty, mamy ludzi i wychodzi stawka, którą płacą mieszkańcy – tłumaczy burmistrz Mariusz Piotrkowski.

Jak mówi włodarz, opłata za śmieci na ten moment jest prawidłowa (to 32 zł od osoby lub 30 zł jeśli na posesji jest kompostownik). - Gdyby wszyscy mieszkańcy wywiązali się ze swojego obowiązku uiszczania opłat za gospodarowanie śmieciami, to myślę, że nie dopłacalibyśmy nic albo pojedyncze tysiące złotych przy umowie opiewającej na ponad 8 mln zł. Nie ma jednak takiej możliwości, że wszyscy zapłacą, stąd mamy lukę powstałą przez to, czego ludzie nam nie zapłacą. Gdybyśmy chcieli, żeby spokojnie wystarczyło pieniędzy z tych opłat, musielibyśmy podwyższyć stawkę, ale płacący znowu płaciliby za niepłacących, co też jest nie fair – mówi dalej Piotrkowski.

Burmistrz Szubina podkreśla, że zaległości za śmieci nie są w gminie Szubin umarzane. Od początku kadencji Piotrkowski umorzył jedynie w skrajnych przypadkach łącznie 1500 zł. Wystawiono także wielkie ilości upomnień i tytułów wykonawczych do Urzędu Skarbowego. Jak jest z egzekucją? Wiadomo, że czasami nie idzie ściągnąć zadłużenia wcale.

Na ten moment „luka”, za którą musi zapłacić gmina, wynosi około 500 tys. zł. Kwota ta zmienia się co miesiąc. Gdyby nagle stało się tak, że wszyscy uregulowaliby swoje opłaty, gmina nie musi wykładać „ze swojego worka” nic – de facto to nadal pieniądze mieszkańców, bo gmina nie ma swoich pieniędzy. Jeśli regulowanie opłat znacząco się pogorszy, luka będzie coraz większa. Jeśli się polepszy – analogicznie będzie coraz mniejsza. Trzeba też podkreślić, że urzędnicy co roku tłumaczą się tym, że trzeba do śmieci dopłacać, bo „mieszkańcy nie płacą”. A faktem jest, że zaległości mieszkańców prędzej czy później wpływają na konto gminy – czy to od spóźnialskich, na których działa upomnienie wysłane z gminy, czy to od komorników i Urzędu Skarbowego. Pieniądze odzyskane w ten sposób powinny praktycznie zapewnić bilansowanie okresu, w którym one wpłyją. Mimo tego ciekawym jest, że problem dopłaty sporych kwot do systemu śmieciowego i tak powraca co roku.

- Apeluję do mieszkańców o regulowanie płatności. Nie chcę nikogo sądzić, bo są różne sytuacje życiowe. Ale wiadomo, co można zbudować za 500 tys. zł, to np. jakiś wodociąg. Jest grupa mieszkańców, która myśli, że jak nie zapłaci rachunku za śmieci, to nie zapłaci go już w ogóle. Ci ludzie to zapłacą. Ściągniemy to np. z ich podatku za nieruchomości, zamiast zrobić za te pieniądze coś dla mieszkańców – podsumowuje Mariusz Piotrkowski.

Żródło:  

Powrót Drukuj

LOKALNY HIT

Rejestracja podmiotów gospodarczych

od 50PLN

Zaproszenia

4,00 zł PLN

Szkolenie okresowe pracowników

49PLN

Konstrukcje stalowe

Sporządzanie listy płac

od 50PLN

Szkolenia bhp okresowe

od 70PLN

Rozliczenia ZUS

od 50PLN

Aparat dla dzieci

99,00 złPLN